Wąż odszedł na poszukiwania tatusia. Gdy tylko oddalił się na tyle, że nie usłyszałby o czym rozmawiają Marysia zwróciła się do Przemka.
– Bardzo ci ciężko?
– Tak. Nawet pani nie wie jak bardzo. Staram się robić dobrą minę przy kolegach, ale czasami już nie daję rady. Nie jestem już taki sprawny jak oni i w dodatku mam to na własne życzenie. Gdybym mógł chociaż zrzucić winę na kogoś innego – westchnął a łza zakręciła mu się w oku.
Mama Grzesia zauważyła ją i uśmiechnęła się.
– Zadziwiające jak wiele może pomóc zrzucenie winy na kogoś innego. Od razu można się lepiej poczuć.
– Tak, tylko co to da? Zwykle to tylko oszukiwanie siebie, które nic nie wnosi.
– Masz rację, dobrze jest być szczerym wobec siebie samego.
Na chwilę zamilkła po czym dodała.
– Mam pomysł – zawsze gdy będzie ci ciężko lub po prostu będziesz chciał się wygadać przyjdź do mnie.
– Naprawdę? Mogę? – Ucieszył się Przemek. – Nawet pani nie wie ile to dla mnie znaczy. Moi przyjaciele tego nie rozumieją… – Spuścił smutno głowę. – Starają się nawet bardzo i wiem z jakim trudem im to przychodzi. Dlatego nie chciałbym ich dodatkowo obarczać moimi problemami.
– Rozumiem, dla nich jesteś bohaterem, który odważył się spełnić własne marzenia. To, że uległeś wypadkowi i nie poddałeś się jeszcze bardziej umocniło taki obraz ciebie w ich oczach.
– Tak, czasem trudno jest mi nie poddawać się wbrew wszystkiemu.
– Nie dziwię ci się. Jak każdy miewasz lepsze i gorsze chwile. Są one częścią ciebie i nie da się ich usunąć z twego życia. Może to lepiej, ponieważ dzięki złym momentom bardziej docenisz te dobre.