Rozdział 161 Być ciekawym czy nie

Przyjaciele pożegnali się z Moniką i ruszyli dalej. Przemek zapytał Damiana.

– Grześ zawsze jest taki ciekawy?

– Oj tak. – Westchnął Damian. – Poczekaj jeszcze trochę, a zamęczy cię pytaniami o wszystko, co tylko możliwe.

– Dziwne, że jeszcze nie dopytywał się o twoje przygody. – Dopowiedział Kuba.

– Może chciał mnie najpierw lepiej poznać? – Zasugerował Przemek.

– Nie, na pewno nie o to chodzi. Grzesiek potrafi zasypać pytaniami osobę dopiero co poznaną. – Do rozmowy wtrącił się Tomek. – Mam pomysł, może zapytajmy go o to?

– O co chcecie mnie zapytać? – Do żabek dołączył wąż z Ropusławem. Grześ usłyszał ostatnie zdanie i domyślił się, że chodzi o niego.

– Ciekawi nas dlaczego jeszcze nie wypytujesz Przemka o jego przygody. – Wyjaśnił Kuba. – Zwykle twoja ciekawość nie zna granic.

– Jestem ciekawy, przyznaję. Obawiam się jednak, że Przemek uznałby, że chciałem iść z nim na spacer i lepiej go poznać nie dla niego samego, ale dlatego, że chciałem poznać jego przygody. Tata z panem Markiem ostrzegli mnie, że Przemek może to źle zrozumieć. I dlatego chociaż jestem bardzo ciekawy nie dopytuję. Najpierw chciałem poznać bliżej Przemka.

– Dziękuję Grzesiu. – Cicho odezwał się Przemek. – Muszę się wam do czegoś przyznać. Twój tata i pan Marek mieli rację. Obawiałem się tego, że chcecie, abym z wami zamieszkał tylko dlatego, że jesteście ciekawi, co robiłem przed powrotem tutaj. Przyznaję również, że chciałem przekonać się co do intencji Grzesia i dlatego wybrałem się z nim na spacer. Jak zapewne wiecie, moja niepełnosprawność stanowi dla mnie duży problem. Nie jestem w stanie tak szybko skakać jak wy. Wiem, tłumaczyliście mi, że rozumiecie i dla was nie jest to problemem. Bałem się jednak, że są to tylko słowa przyjaciół, które miały dodać mi otuchy. Częściowo pozbyłem się obaw, gdy poznałem Grzesia. Zobaczyłem, że faktycznie nie przejmujecie się tym, że nie jest on tak szybki jak wy, ale i tak pewien niepokój pozostał.

Przyjaciele nie wiedzieli jak zareagować na słowa Przemka. Czuli, że kolejne zapewnienia nic nie dadzą. Zdawali sobie sprawę z tego, że czyny więcej znaczą od słów. Jako pierwszy odezwał się Ropusław.

– Przemku, rozumiem twój niepokój. Na twoim miejscu zapewne czułbym się tak samo. Nie jest to złe. Świadczy raczej o twojej ostrożności w kontaktach z innymi. Poznając kogoś nie znamy jego prawdziwych intencji. Zaufanie rodzi się powoli i wynika nie tyle ze słów co z czynów. Pamiętajcie, moi kochani, mówić można wiele, ale to czyny tak naprawdę świadczą o nas.