Japończyk na stosie

18 listopada wspominamy patrona Japonii – błogosławionego Leonarda Kimurę.

W 1550 roku na wyspie Hirado pojawił się misjonarz, którego po latach obwołano świętym. Był to Franciszek Ksawery. Wkrótce w mieście Nagasaki rozpoczął działalność misyjną. Jako pierwszego ochrzcił mężczyznę pochodzącego z arystokratycznej rodziny Kimura, spokrewnionej z ówczesnym władcą Japonii.

Dwadzieścia pięć lat później w 1575 r. na świecie pojawił się wnuk tegoż mężczyzny. Chłopcu nadano imię Leonard. Jako młody człowiek uczęszczał do szkoły jezuickiej. Ukończywszy ją przez 14 lat pracował jako katecheta. Wspomagał również jezuitów w ich wyprawach misyjnych. W listopadzie 1602 roku zdecydował się wstąpić do Towarzystwa Jezusowego. Wychowany w duchu chrześcijańskiej pokory postanowił pozostać bratem zakonnym. Służył współbraciom jako kucharz i krawiec.

Chrześcijan w Japonii było coraz więcej. W 1613 roku liczba wyznawców Jezusa Chrystusa przekroczyła 400 tysięcy osób. Wówczas to siogun Hidetada Tokugawa zakazał praktykowania wiary chrześcijańskiej. Misjonarzy wydalono pod groźbą śmierci. Około dwudziestu zdecydowało się pozostać, by w ukryciu służyć chrześcijanom. Pośród nich znajdował się także Leonard.

Władze wyznaczyły nagrodę za każdego złapanego kapłana jezuickiego – 200 sztuk srebra.

Leonard w ukryciu pracował przez dwa lata nauczając jednak w grudniu 1616 roku aresztowano go. Przyczyną nie była jednak przynależność do chrześcijan a posądzenie o morderstwo. Podczas rozprawy sędzia zadał tradycyjne pytanie czy zna jakiegoś jezuitę, którego mógłby wydać. oskarżony potwierdził, dodał jednak, iż jest to zwykły zakonnik a nie kapłan. Sędzia obniżył wtedy nagrodę do 100 sztuk srebra czekając na wskazanie miejsca pobytu jezuity. Leonard wskazał na siebie. Skutkiem tego stało się wtrącenie do więzienia, gdzie przez kolejne trzy lata czekał na wyrok śmierci.

Przebywał w zamknięciu z czterema świeckimi, których aresztowano za ukrywanie kapłanów. Wraz ze szwagrem Andrzejem Tokuan, Portugalczykiem Dominikiem Jorja, Janem Shounen i Koreńczykiem Kosmą Takeya nauczali pozostałych więźniów i strażników. Wkrótce więzienie stało się przystanią chrześcijaństwa, 96 przebywajacych tam nawróciło się. Pobyt w więzieniu zakończył się w grudniu 1619 roku, kiedy to zaprowadzono go do gubernatora. Ten zapytał, dlaczego nie uciekł wraz z pozostałymi misjonarzami.

Przyszły męczennik odparł:

– „Pozostałem, aby głosić wiarę w Jezusa Chrystusa i pragnę ją głosić aż po ostatnie tchnienie.”

Gubernator słysząc to wydał wyrok.

Za murami miasta na wzgórzu straceń ustawiono stos. Starannie, by polana nie płonęły zbyt mocno, tak, aby wypełnić wyrok – „powolna śmierć na stosie”. Około dwudziestu tysięcy gapiów czekało na widowisko.

Przyprowadzono więźniów – Leonarda i czterech jego towarzyszy. Przywiązano do pali i podpalono stos. Leonard umarł z modlitwą na ustach.

W 1867 roku papież Pius IX beatyfikował Leonarda i 204 innych męczenników japońskich. Wśród nich znajdowało się przynajmniej czterech członków rodziny Kimura – rodziny Leonarda.