Grześ obudził się wypoczęty. Miał nadzieję, że przestał padać deszcz i będzie mógł wyjść na łąkę. Szybko wypełzł i radośnie zawołał do mamy:
– Mamo, mamo, wyjdźmy dzisiaj na łąkę, proszę.
– Mama uśmiechnęła się i powiedziała:
– Spokojnie Grzesiu, zaraz sprawdzimy, jaka jest pogoda na zewnątrz.
– Na pewno jest pięknie, śniło mi się, że już nie pada i bawię się na łące wśród traw i kwiatków. – Cieszył się wąż.
– Dobrze, idź sprawdź.
Grześ pośpieszył do wyjścia. Ostrożnie rozejrzał się wychodząc i spojrzał w górę. Na niebie było piękne słońce. Ucieszony szybko wypełzł na łąkę. Odetchnął głęboko i poczuł, że powietrze jest inne, ma inny zapach, taki bardziej świeży. Rozglądał się w wokoło zdziwiony, że świat wygląda inaczej po deszczu, kolory są takie bardziej intensywne. Szybko ruszył do przodu i nagle z potrąconego kwiatka spadła na niego duża kropla wody. Otrząsnął się zaskoczony i uważnie spojrzał na kwiatek.
– Dlaczego oblewasz mnie wodą – zapytał gniewnie kwiatka.
– Hihihi – rozległo się.
– I jeszcze się ze mnie śmiejesz – smutno powiedział wężyk.
Z kwiatka sfrunęła pszczoła i stanęła na ziemi obok Grzesia.
– Kim jesteś – zapytał ciekawy Grześ – i dlaczego się ze mnie śmiejesz?
– Jestem pszczółka, mam na imię Iga. A ty?
– Ja jestem wężem i mam na imię Grzegorz – dumnie wyprostował się Grześ.
– Dlaczego pomyślałeś, że kwiatek oblał cię specjalnie wodą? Kwiaty nie mówią, nie mógł ci odpowiedzieć przecież.
– Oblał mnie, zobacz jestem cały mokry – powiedział zagniewany Grześ.
– Kwiatek zakołysał się jak go potrąciłeś i dlatego kropla rosy jaka była na płatkach spadła na ciebie – wyjaśniła Iga Grzesiowi.
– A co to jest rosa? – Zaciekawił się Grześ.
– Rosa to są krople wody podobne do deszczu, które co rano znajdują się na roślinach. – Odpowiedziała pszczółka.
– Grzesiu, Grzesiu – rozległo się wołanie taty.
– Dziękuję za wyjaśnienie. Muszę wracać do domu, tata mnie woła. Mam nadzieję, ze się jeszcze spotkamy pszczółko Igo.
– Do zobaczenia wężu Grzegorzu, spotkamy się na pewno – uśmiechnęła się pszczółka.