Grześ wraz z Izą rozmawiali między sobą gdy nad nimi przeleciała Selene. Widząc ich wesołą pogawędkę szybko wróciła i wylądowała obok węża.
– Witajcie. – Nawiązała rozmowę.
– Witaj, dawno się nie widziałyśmy. – Odpowiedziała Iza.
– To wy się znacie? – Zdziwił się wąż.
– Oczywiście. Dlaczego cię to dziwi? Naszą łąka nie jest aż taka duża. – Odparła myszka.
– No tak. – Uśmiechnął się Grześ. – I właśnie dlatego nie mogę rozrabiać. – Nawiązał do poruszanego wcześniej tematu. – Ile razy coś zbroiłem, to wszyscy o tym wiedzieli i niepokoili się o mnie. – Przyznał się wąż.
– To chyba dobrze? – Zapytała myszka.
– Z jednej strony tak, z drugiej… – Urwał na chwilę, by z udawaną złością dodać. – Nie można nawet przez chwilę być niegrzecznym.
Motylek i myszka roześmiały się.
– Żartujesz sobie z nas teraz Grzesiu. – Powiedziała Selene.
– Tak, życzliwość innych wiele dla mnie znaczy.
Rozmawiali wesoło, gdy blisko nich pojawiło się nieznane Grzesiowi zwierzątko. Pełzło jak wąż, ale w przeciwieństwie do niego miało coś dziwnego na sobie. Grześ bez słów patrzył. Odezwał się dopiero, gdy zniknęło mu z pola widzenia. Iza wraz z Selene patrzyły na to rozbawione.
– Kto to był? – Spytał wąż.
– Ślimak Robert. – Wyjaśniła Iza. – Nie spotkałeś go nigdy wcześniej?
– Nie, widzę go po raz pierwszy. – Wyjaśnił. – Co to jest? – Wskazał na błyszczący pas pozostały po ślimaku.
– To jest taki specjalny śluz, jaki wydzielają ślimaki. – Odpowiedziała Iza.
– Miał takie dziwne coś na sobie, ja takiego nie mam. Co to było? – Ciągnął temat wąż.
– To jego domek. – Tym razem z wyjaśnieniem pospieszyła Selene.
– Przeszedł koło nas bez słowa, to niezbyt miłe z jego strony. – Zmienił nieco temat Grześ.
– To bardzo dla niego typowe. On niewiele mówi jeśli nie jest to koniecznie.
Nagle usłyszeli szum i spośród traw wysunął się Robert.
– Słyszę, iż rozmawiają państwo na mój temat. – Powiedział powolnym, dostojnym tonem głosu. – Nie odezwałem się, gdyż uważam, że ten oto młody osobnik powinien jako pierwszy złożyć mi wyrazy uszanowania. – Dodał wyniośle.
Grześ usłyszawszy te słowa odparł zanim zdążył pomyśleć.
– Jak rozumiem pańskie słowa odnoszą się również do obecnych tu Izy i Selene.
Myszka i motylek z trudem ukryły uśmiech. Ślimak zmierzył węża surowym wzrokiem, po czym bez słowa ruszył w dalszą drogę.