Po słowach Ropusława zapadła cisza. Przyjaciele zastanawiali się nad tym co powiedział. Jako pierwszy ciszę przerwał wąż.
– Czyny są ważniejsze od słów, bo tak naprawdę one świadczą o nas? Dobrze zrozumiałem?
– Tak, Grzesiu. Mówić można dużo, to nic nie kosztuje natomiast to co robimy, nasze postępowanie czasem wymaga wiele wysiłku.
– Faktycznie, wujku, masz rację. Łatwiej jest coś powiedzieć. – Przytaknął Kuba. – Już rozumiem, Przemku, twoją rezerwę w stosunku do nas. Mam nadzieję, że jednak rozwialiśmy twoje wątpliwości.
– Tak, dziękuję wam, szczególnie tobie wujku.
– Czy to znaczy, że teraz mogę prosić cię o opowiedzenie o swoich przygodach? – Grześ nie wytrzymał.
Słysząc te słowa żabki roześmiały się głośno.
– I to jest Grześ jakiego znamy. – Powiedział Damian. – Ten cierpliwy i powściągający swoją ciekawość był nienaturalny. Grzesiu, to stanowczo nie byłeś ty.
– O tak. – Westchnął wąż. – Wiecie jak mi było z tym ciężko. Ja lubię być sobą, takim ciekawskim wężykiem. Grzesiem, który chce wszystko wiedzieć.
– Bycie sobą jest niezwykle istotne. – Zauważył Kuba. – Zachowywanie się inaczej niż ma się to w swojej naturze jest niezwykle męczące. Wyobraźcie sobie, że nagle ktoś nakazuje nam zachowywać się bardzo spokojnie, dostojnie tak jak to ma w zwyczaju wuj. – Uśmiechnął się do Ropusława. – Długo byście tak wytrzymali?
– O nie. – Roześmiał się Tomek. – My jesteśmy zbyt żywiołowi. Już prędzej wyobrażam sobie Grzesia zachowującego się spokojnie i dostojnie.
– Mnie? – Zdziwił się wąż.
– Tak. Jesteś spokojniejszy od nas, nie szalejesz jak my po łące, a jak zasłuchasz się w czyjąś opowieść to nieraz wyglądasz dostojnie.
– Czasami chciałbym tak poszaleć, poskakać po łące jak wy. Wiecie jednak, że nigdy nie będę w stanie tego zrobić. Muszę się z tym pogodzić i docenić to co mam.