Kolejnego dnia Grześ obudził się i szybko podpełzł do mamy.
– Mamusiu, mamusiu, chcę dzisiaj wyjść zobaczyć trawę i kwiatki, i zwierzęta.
– Dobrze Grzesiu – uśmiechnęła się mama. – Wyjdziemy dzisiaj razem. Pamiętaj, trzeba uważnie rozglądać się dookoła, bo łąka bywa niebezpieczna. Są na niej różne zwierzęta i rośliny. Jak nie będziesz uważał to jakieś zwierzątko może wpaść na ciebie i cię stratować. Zwierzątka są różne – takie małe jak ty, ale są i dużo większe od ciebie, i dlatego trzeba bardzo uważnie rozglądać się wokół siebie. Sam wczoraj widziałeś jak szybko coś przebiegło koło naszej norki. Nawet nie mogliśmy zauważyć, jakie to było zwierzątko.
Grześ wiercił się z niecierpliwości słuchając ostrzeżeń mamy.
-Tak, obiecuję, będę rozglądał się bardzo uważnie, ale chodźmy już. Proszę…
Mama ostrożnie wyjrzała z norki i rozejrzała się na wszystkie cztery strony świata. Uznała, że jest bezpiecznie i wypełzła na zewnątrz.
-Chodź Grzesiu – zawołała.
Grzesiu podobnie jak mama wysunął pyszczek na zewnątrz i rozejrzał się uważnie. Lekko przestraszony słowami mamy doszedł do wniosku, że najbezpieczniej będzie ją naśladować. Rozejrzał się i wysunął na zewnątrz obok mamy. Spojrzał w górę zobaczył znajome niebo a na nim białe chmurki i żółte słoneczko. Rozejrzał się wokół i zobaczył wysokie wąskie i płaskie trawy oraz okrągłe łodyżki zakończone czymś kolorowym.
– Mamo co to jest? – Zapytał.
-To kwiaty, opowiadałam ci o nich. Popatrz jakie są ładne i kolorowe. Te są niebieskie, tamte różowe a te żółte. Zobacz, jak pięknie pachną i każdy inaczej.
Grześ zapatrzył się na kwiaty, podziwiał ich różnorodność. Pełzał od kwiatka do kwiatka i sprawdzał jak pięknie i każdy inaczej pachniał. Mama nie spuszczała go z oczu aż zauważyła, że zmęczył się i powiedziała:
– Chodź Grzesiu, wracamy, czas odpocząć.
– Ale mamo, ja chcę jeszcze.
– Jak odpoczniesz to wyjdziemy znowu. Chodź czas się zdrzemnąć.
– Dobrze, mamo, chodźmy. – Powiedział zrezygnowany i nieco już śpiący wąż.