Grześ zerwał się ze snu gotowy na kolejne przygody. Jeszcze dobrze nie rozbudził się a już wołał:
– Mamo, mamo, co mi dzisiaj pokażesz?
– Dzisiaj Grzesiu przejdziemy się odrobinę po łące.
Szybko podpełzł do wyjścia. Mama ledwo za nim nadążała tak szybko chciał wyjść na łąkę. W ostatniej chwili usłyszał słowa mamy:
– Grzesiu pamiętasz co ci mówiłam wczoraj o wychodzeniu?
– Tak mamo, pamiętam. Mam się rozejrzeć wokół zanim wyjdę. Na łące są różne zwierzątka – duże i małe. Gdybym nie uważał to któreś z nich mogłoby mnie stratować.
– Tak. Cieszę się że słuchasz mnie uważnie. Zatem wychodzimy.
Oboje z mamą uważnie rozejrzeli się i wypełzli z norki. Tym razem Grześ nie zwrócił już uwagi na niebo tak był ciekaw kolejnych odkryć. Pełzł za mamą i uważnie przyglądał się trawie i kwiatom, które zdążył już obejrzeć. Nagle poczuł chłód. Coś zasłoniło słońce i było troszeczkę ciemniej. Mama zatrzymała się. Grześ wykorzystał okazję i zapytał:
– Mamo, co się stało? Czemu tu słoneczko nie grzeje?
– Słoneczko grzeje jak najbardziej ale my jesteśmy teraz w cieniu. Cień pojawia się wtedy, kiedy coś zasłania słońce. Popatrz w górę.
– To jest większe od trawy i ma inny kolor. Co to jest?
– To jest krzew Grzesiu. Krzewy są większe od trawy i mają brązowe łodyżki. Krzewy mają liście w zielonym kolorze, nie pachną a kwiaty mają krótko tylko jak kwitną. Krzewy są różnej wielkości, ich liście mają też różne kształty. Od krzewów większe są drzewa. Drzewa zobaczysz innym razem a teraz chodź, wracamy, bo widzę, że jesteś już zmęczony i musisz odpocząć.