Dzisiaj smutna opowieść zakończona jednak szczęśliwie. Opowieść o tym, że Pan Bóg nie tylko nam coś daje, ale i czasem wymaga żebyśmy i my dali coś od siebie.
Dawno temu w czasach określanych mianem starotestamentowych ludzie składali Bogu ofiary ze zwierząt. Było tak do czasu gdy Chrystus złożył sam siebie w ofierze. I dlatego teraz składamy Bogu bezkrwawe dary w trakcie każdej Mszy Świętej.
Izaak dorastał. Pan widząc jak bardzo rodzice go kochają postanowił wystawić ich miłość na próbę. Zwrócił się do Abrahama:
– Abrahamie, złóż mi swego syna w ofierze.
Abraham, który bardzo kochał swego syna zasmucił się niezmiernie. Wiedział jednak, że skoro Pan Bóg zażyczył sobie ofiary z syna jego musi spełnić Boskie życzenie. Następnego dnia rankiem Abraham przygotował się do podróży do kraju Moria. Na tamtejszych wzgórzach miał złożyć ofiarę. Osiodłał osła, uszykował drewno na ofiarę i wraz z synem oraz towarzyszącymi im dwoma służącymi wyruszył w drogę. Wędrowali trzy dni aż dotarli do celu. Abraham zatrzymał się i nakazał służącym pozostać wraz z osiołkiem. Sam zabrał syna, drewno na ofiarę, ogień oraz nóż i wyruszył na miejsce ofiarne.
– Tato… – Odezwał się Izaak do pogrążonego w smutnych myślach Abrahama.
– Tak synku?
– Co złożymy Panu w ofierze?
– Pan sam nam wskaże ofiarę.
Gdy dotarli na miejsce przygotowali ołtarz ofiarny. Następnie z ciężkim sercem Abraham związał syna i umieścił go na drwach. Sięgnął po nóż, by zabić chłopca. I w tym momencie usłyszał głos Boga:
– Abrahamie, nie czyń chłopcu krzywdy! Wiem już, że się mnie boisz i nie odmówisz mi nawet swego upragnionego syna.
Ojciec uszczęśliwiony tymi słowami obejrzał się za siebie i zobaczył stojącego barana, którego wraz z Izaakiem złożyli w ofierze Bogu.
Po złożeniu ofiary usłyszał głos z nieba. Anioł Boży mówił, że będzie błogosławił Abrahamowi i jego potomstwu na wieki ponieważ był gotów oddać mu nawet ukochanego syna.