Jako pierwszy obudził się Damian. Spojrzał wokół i aż podskoczył na wszystkie cztery łapki do góry. Szybko obudził pozostałych przyjaciół.
– Nie widzę Przemka, znowu go nie ma pośród nas! – Powiedział zdenerwowany.
Pozostałe żabki szybko się zerwały.
– Nie odszedłby bez pożegnania. – Z nadzieją w głosie rzekł Kuba. – Poszukajmy go lepiej.
Żabki rozbiegły się po okolicy.
– Przemek! Przemek! – Słychać było ich nawoływania.
Nagle z pobliskich zarośli dobiegł głos poszukiwanego.
– Tu jesteśmy! Chodźcie do nas!
Ucieszone żabki podążyły za głosem przyjaciela. Ku swojej radości wraz z nim zobaczyli wuja.
– Przestraszyłeś nas Przemku. – Odezwał się z wyrzutem Damian. – Obawialiśmy się, że znowu nas zostawiłeś i poszedłeś zwiedzać świat.
– Tym razem to moja wina. – Rzekł Ropusław. – Nie mogłem doczekać się spotkania z wami i byłem tutaj już bardzo wcześnie rano. Gdy Przemek się obudził postanowiliśmy odejść dalej, aby spokojnie porozmawiać.
– Ja ze swej strony obiecuję, że nie odejdę nie pożegnawszy się z wami. – Uroczyście powiedział Przemek. – Chociaż nie sądzę, abym jeszcze kiedykolwiek mógł wybrać się w daleką wędrówkę. – Dodał smutno.