Rozdział 102 Znikające żabki

– Dokąd teraz się wybieramy? – Zapytał Grześ. – Tylko proszę nie zastanawiajcie się tak długo jak poprzednio.

– Nie wypominaj nam już proszę. Tym razem postaramy się szybciej zadecydować. – Odpowiedział lekko naburmuszony Tomek.

– Idziemy nad staw do wuja Ropusława. – Stanowczym tonem powiedział Damian.

– Jesteś pewien? To dość daleko. – Spróbował zaprotestować Maniek.

– Tak. Jestem pewien. Czy dość szybko podjęliśmy decyzję?

– Jestem pod wrażeniem, przyznaję.

Kuba zaczął się śmiać.

– Wszedłeś mu na ambicję i dlatego. Zdajesz sobie jednak sprawę z tego Grzesiu, że wybieramy się na drugi koniec lasu?

– Czyli dzięki wam zwiedzę prawie cały las w ciągu jednego dnia. – Podsumował wąż. – Ruszajmy zatem.

Przyjaciele skierowali się w stronę ścieżku prowadzącej w głąb lasu. Grześ rozglądał się ciekawie dookoła siebie. Nie zauważył, że zwolnił i został z tyłu. Słyszał śmiech przyjaciół, więc umknęło to jego uwadze. Nagle przyjaciele umilkli i zapadła cisza. W oddali tylko dobiegały odgłosy lasu – śpiew ptaków i trzaski gałązek. Wąż zorientował się, że został sam. Zaczął gorączkowo rozglądać się za przyjaciółmi. Na próżno – zniknęli.

– Nie wpadaj w panikę. – Powiedział sam do siebie. – Musisz zastanowić się co dalej. Najpierw trzeba spróbować zawołać żabki.

– Maniek! Damian! Kuba! Tomek!

Gdy po chwili nie usłyszał odpowiedzi przyjaciół zmartwił się.

– I co teraz? – Głośno myślał. – Najlepiej będzie jeśli wrócę drogą z której przyszliśmy na polankę. Na przyszłość muszę bardziej uważać i pilnować się żabek w nieznanej okolicy. Mama i tata mieli rację, gdy prosili, abym uważał w lesie.

– Słuszna uwaga Grzesiu. Rodzice mieli rację. – Zabrzmiał głos Kuby.

Wąż spojrzał przed siebie i zobaczył wychodzące zza krzaków żabki.

– Wybacz, nie chcieliśmy cię przestraszyć. Nie dałeś nam jednak wyboru. Uznaliśmy, że tak najlepiej zapamiętasz, że w lesie trzeba uważnie rozglądać się i pilnować, aby nie oddalać się od towarzystwa tych, którzy znają drogę. – Powiedział Damian, a zaraz za nim dopowiedział Maniek.

– Nic ci nie groziło, cały czas obserwowaliśmy cię uważnie. Na przyszłość musisz jednak sam pilnować, aby się nie zagubić.