– Dobrze, już dobrze. Będę się pilnował. – Powiedział Grześ niezadowolony z tego, że przyjaciele się z niego śmiali. – Las jest taki ładny i chciałem zobaczyć jak najwięcej, dlatego rozglądałem się dookoła. W dodatku ptaki tak ślicznie śpiewają.
– Ja się na ciebie właśnie obraziłem. – Oznajmił dobitnie Tomek.
– Dlaczego? Co ja takiego ci zrobiłem? – Grześ od razu zapomniał o swoich odczuciach.
– Szukając nas mnie zawołałeś jako ostatniego. – Odparł z trudem powstrzymując śmiech.
Pozostałe żabki roześmiały się głośno, a za nimi wąż. Szybko jednak spoważniał i umilkł. Po chwili powiedział smutno.
– Nawet się na was gniewać nie mogę, bo się ze mnie śmiejecie.
– Grzesiu, dlaczego się masz na nas gniewać? – Zaniepokoił się Maniek. – Nie chcemy, żebyś był na nas zły. Wiesz przecież o tym.
– Wiem, tylko przykro mi się zrobiło. Myślałem, że poszliście sobie dalej i zapomnieliście o mnie.
-To nie tak, Grzesiu. – Tym razem przyjaciela pocieszył Kuba. – Las bywa bardzo niebezpieczny, szczególnie jeśli nie zna się okolicy. I dlatego chcieliśmy cię w ten sposób uwrażliwić na to. Pomyśl, co mogłoby się stać gdybyś sam pełzł przez las nie patrząc przed siebie?
Wąż zastanowił się przez moment, później odpowiedział.
– Mógłbym nie zauważyć jamki w ziemi albo szyszki lub czegoś innego przed sobą. Macie rację. Nie znam tej okolicy i powinienem uważnie rozglądać się dookoła siebie, a nie tylko podziwiać piękno natury.
– Nawet jeśli znamy dany teren także trzeba uważnie rozglądać się. Chwila nieuwagi może drogo kosztować. – Uśmiechnął się Damian. – Ciekawe co powiedziałaby twoja mama, gdybyś wrócił z guzem.
– Uznałaby pewnie, że mnie pobiłeś i nie pozwoliłaby mi się z tobą zadawać. – Wąż poweselał i pokazał Damianowi język.
Rozległ się głośny śmiech przyjaciół. Wiatr poniósł go na swych skrzydłach aż w najdalsze zakamarki lasu.