Odgłosy chrapania przyciągnęły ciekawego Remika. Zajączek stanął nad zwierzątkami i przysłonił im słońce. Nagły cień obudził Grzesia.
– Cześć, śpiący. – Roześmiał się zajączek.
– Cześć, dawno się nie widzieliśmy.
Rozmowa zakłóciła sen żabek.
– Cześć. – Przywitały się zgodnym chórkiem.
– Co tutaj robicie? – Zając zdawał się być zaskoczony.
– Pokazujemy Grzesiowi miejsca, w których dawniej lubiliśmy spędzać czas. Teraz mamy w planie wyprawę nad staw. Wspólnie doszliśmy jednak do wniosku, że trzeba najpierw odrobinę odpocząć.
– Mogę wybrac się z wami?
– Z przyjemnością. – Ucieszył się wąż. – Im nas więcej, tym lepiej.
Przyjaciele wspólnie wyruszyli w drogę. Tym razem Grześ powstrzymał odrobinę swą ciekawość patrząc co kilka sekund na żabki. Zwróciło to uwagę Remika.
– Czemu tak zerkasz na nich? – Zapytał po cichu węża.
Słowa te usłyszał jednak Tomek i roześmiał się.
– Grześ już wie, że w lesie lepiej się nie zagapić, bo mogą stać się różne dziwne rzeczy.
– Tak. – Z przekąsem zauważył wąż. – Na przykład, przyjaciele mogą nagle zniknąć.
Nic nie rozumiejący zając patrzył na przemian na przyjaciół. Zlitował się nad nim Kuba i wyjaśnił, co się stało wcześniej.
– Zrobili ci dowcip. – Roześmiał się po wysłuchaniu żabki.
– Teraz rzeczywiście wydaje się to śmieszne, ale uwierz wtedy nie było mi do śmiechu.
– Domyślam się. Sam też kiedyś zapędziłem się w nieznany zakątek lasu i nie wiedziałem, co zrobić.
– I jak to się skończyło? – Ożywił się wąż, zadowolony, że nie tylko on bywa gapą.
– Schowałem się pod krzaczkiem i długo zastanawiałem się, co zrobić dalej. Bałem się. – Przyznał Remik. – Starałem się przypomnieć drogę, którą przebiegłem bawiąc się. Z trudem udało mi się wrócić do rodziców, którzy bardzo niepokoili się już o mnie. Później okazało się, że wcale tak daleko nie byłem. Tylko mi się tak wydawało, bo nie znałem tej okolicy.