Rozdział 107 Kamila szuka Grzesia

Biedronka obudziła się. Spojrzała na niebo, na łąkę i powiedziała sama do siebie.

– Jaki piękny dzień. Z przyjemnością spędzę go z Grzesiem.

Kamila wzbiła się w powietrze. Uważnie rozglądała się latając nad łąką. Wraz z upływem czasu rzedła jej mina. Nigdzie nie było widać węża ani żabek. Jednocześnie była coraz bardziej ciekawa tego dokąd się udali. Zmęczona przysiadła na liściu.

– Gdzie on jest? – Powiedziała smutno sama do siebie.

– Kogo szukasz? – Zabrzmiał głos pająka Marka nad głową.

Drgnęła zaskoczona. Nie spodziewała się, że ktoś ją usłyszał.

– Dzień dobry panu. Szukam Grzesia. Latałam ponad łąką i nie znalazłam ani jego, ani żabek.

– Nie mogłaś ich znaleźć. – Łagodnie wyjaśnił pająk. – Wcześnie rano udali się w stronę lasu.
Kamila posmutniała.

– Szkoda, że nie wiedziałam. – Odpowiedziała. – Chętnie wybrałabym się z nimi. Może polecę za nimi do lasu, poszukam ich. – Zerwała się.

– Zostań! – Powstrzymał ją. – Dlaczego chcesz to zrobić?

Kamila przysiadła ponownie na liściu. Zastanowiła się. Po chwili rzekła.

– Ma pan rację. Gdyby chciał, żebym się z nimi wybrała poprosiłby mnie o to.

– Mądra z ciebie biedronka. – Usłyszeli głos nadlatującej Laury. – Jestem z ciebie dumna.

– Witaj Lauro. – Ucieszyła się Kamila. – Myślałam o tym, co mi mówiłaś. Miałaś rację.