Grześ rozglądał się zaciekawiony. Nie wiedział, co powiedzieć. Nigdy wcześniej nie widział czegoś podobnego. Na środku otoczonej drzewami polany znajdowała się woda. Była inna niż strumyk nad którym mieszkały żabki – stała w miejscu.
Nagle usłyszał wesoły rechot żabek za sobą. Wzdrygnął się jakby przestraszony.
– Coś się tak zapatrzył? – Odezwał się roześmiany Tomek. – Stawu nie widziałeś?
– Więc tak wygląda staw? Wiecie przecież, że nigdy nie byłem nad stawem. Jest inny niż wasz strumyk.
– Strumyk to strumyk, a staw to staw. – Uśmiechnął się Maniek. – Chodźmy do innych.
Rechocząc wesoło żabki ruszyły w stronę stawu. Niepewny wąż zatrzymał się w miejscu. Obawiał się tego, jak zostanie przyjęty przez przyjaciół i krewnych żabek. Tym razem Kuba obejrzał się za siebie. Widząc zachowanie Grzesia przystanął i zawrócił w stronę przyjaciela.
– Co się stało? Dlaczego nie idziesz z nami? – Zapytał troskliwie.
– Nie jestem taki jak wy, nie polubią mnie. – Spuszczając głowę odpowiedział wąż.
– Dlaczego tak sądzisz?
– Nie wiem, nie jestem pewien, wstydzę się.
Kuba delikatnie się uśmiechnął.
– Nie wiedziałem, że jesteś nieśmiały. Chodź, przedstawię cię.
Zachęcany przez żabkę wąż nieśmiało ruszył naprzód w stronę stawu. Nagle spojrzenia wszystkich zwróciły się w jego stronę. Domyślił się, że to pozostali z jego przyjaciół uprzedzili rodzinę.
– Witaj Grzesiu. – Wesołe powitanie rozlegało się ze wszystkich stron.
Starania żabek odniosły odwrotny skutek – wąż speszył się jeszcze bardziej. Po chwili jednak przemógł się i cicho odpowiedział:
– Dzień dobry wszystkim.