Rozdział 117 Gdy las staje się groźny

Przyjaciele ruszyli w drogę powrotną. Tym razem znajoma już okolica nie ciekawiła węża tak jak poprzednio. Nagle na głowę spadła mu kropla, a za nią kolejne. Po chwili rozpadał się gwałtowny deszcz. Grześ przestraszył się natomiast żabki w pierwszej chwili się roześmiały. Pierwszy spoważniał Kuba.

– Musimy znaleźć jakieś schronienie.

Jego powaga udzieliła się pozostałym żabkom. Szybko zaczęły rozglądać się wokół siebie. Grześ nie wiedząc co zrobić stał jak skamieniały. Usłyszeli Tomka.

– Chodźcie tutaj, znalazłem małą dziuplę nisko nad ziemią.

Żabki ruszyły w stronę, z której dochodził głos przyjaciela. Pierwszy za Grzesiem rozejrzał się Damian. Wąż dalej trwał nieporuszony w strugach deszczu.

– Grzesiu, chodź szybko za nami!

Ponaglający ton głosu zrobił swoje. Wąż drgnął. Szybko popełzł za przyjaciółmi, którzy pomogli mu wspiąć się do dziupli. Po chwili cała piątka była już w schronieniu.

– Dlaczego nie szliśmy dalej do domu tylko się ukryliśmy? – Zapytał.

Odpowiedział mu Maniek.

– Z deszczem bywa różnie. Może spaść zaledwie kilka kropli, a może i gwałtowna ulewa. Jak byliśmy małymi żabkami nauczono nas, że najlepiej wtedy znaleźć suche miejsce i poczekać.

– Mama będzie się niepokoić. – Próbował oponować wąż. – Chodźmy lepiej.

– Nie będzie. Wie, że jesteś z nami, a my nie pozwolimy cię skrzywdzić. – Stanowczo dopowiedział Tomek.

Kuba postanowił wyjaśnić przyjacielowi powagę sytuacji.

– Grzesiu, wyjrzyj proszę na zewnątrz. Zerwał się silny wiatr. Spójrz proszę, jak mocno porusza konarami. Widzisz mniejsze gałązki spadają na ziemię. Teraz popatrz na nas – jesteśmy małymi zwierzątkami. Pomyśl, co mogłoby się stać, gdyby któraś z nich spadła na kogoś z nas. Wyjdziemy, jak tylko pogoda się uspokoi. Twoja mamusia wie, że z nami jesteś bezpieczny. Nie musisz się denerwować.

Uspokojony wąż z ciekawością wyglądał na zewnątrz. Wiatr i deszcz sprawiły, iż las wyglądał inaczej.

– Podoba ci się? – Zapytał Tomek.

– Jest inaczej. Nie wiem, czy mi się podoba. – Po chwili wahania dodał. – Raczej nie. Las jest piękny, gdy świeci słońce, a teraz wygląda groźnie.

– Tak, wiatr i deszcz sprawiają, że las staje się niebezpieczny. Wtedy lepiej znaleźć miejsce, gdzie można przeczekać. – Rzekł Maniek.

– Tak, jak my teraz?

– Tak, Grzesiu. – Uśmiechnął się Kuba. – Dokładnie, jak my teraz.

Przyjaciele gawędzili jeszcze kilkanaście minut. Wkrótce ku ogólnej radości dostrzegli, że wiatr ucichł i wyszło słońce.

– Panowie, czas na nas. – Zarządził Tomek.

Jako pierwszy wypełzł Grześ i ku swojemu zaskoczeniu wpadł od razu w kałużę.