Gdy tylko Grześ usnął tatuś wyszedł na spacer na łąkę. Chciał odetchnąć świeżym, jeszcze wilgotnym po deszczu powietrzem. Ku swemu zdumieniu w pobliżu norki spotkał wypoczywające żabki. Były bardziej zmęczone niż jego Grześ.
– Witajcie. Dziękuję wam za zabranie mojego synka na wycieczkę. Prawdziwi przyjaciele z was.
– Dla nas to była prawdziwa przyjemność. – Odpowiedział Kuba w imieniu wszystkich żabek. – Wróciły wspomnienia.
– Nie takie dalekie wspomnienia. – Zauważył wąż Leon.
– Tak, ma pan rację. – Przyznał Tomek. – Zawsze jednak miło wrócić w rodzinne strony.
– W drodze powrotnej Grześ był bardzo przestraszony tym, że mama będzie się denerwować jego przedłużającą się nieobecnością. – Dodał Maniek. – Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby się tak śpieszył.
– Dlatego jesteście tacy zmęczeni?
– Tak. Nie dał nam ani chwili wypocząć, jakby obawa o to, że mama się zdenerwuje dodawała mu skrzydeł.
– To już rozumiem jego zdziwienie słowami Marysi. – Leon spojrzał na żabki i dopowiedział. – Zapytała Grzesia, czemu tak szybko wrócił. Liczyliśmy się z tym, że może was nie być przez cały dzień.
– Przyznaję, ja zdecydowałem o dość szybkim powrocie. – Odezwał się Tomek. – To nasza pierwsza dłuższa wycieczka z Grzesiem i nie wiedziałem na ile starczy mu sił w drodze powrotnej. Jak się okazało, miał więcej sił od nas. Chciałbym jeszcze państwu podziękować za zaufanie wobec nas, za to, że pozwolili mu państwo wybrać się z nami na drugi koniec lasu.
Uśmiechnięty Leon spojrzał na żabki. Wyjaśnił.
– Nie stanowiło to dla nas żadnego problemu. Wiemy, że chociaż młodzi to jesteście bardzo odpowiedzialni i nasz synek może na was polegać.
Rozmowę przerwała nadlatująca Kamila. W zdenerwowaniu wyrzuciła z siebie pełne pretensji słowa.
– Dlaczego zabraliście Grzesia na cały dzień ode mnie?!? Gdzie on teraz jest? Tęskniłam za nim! Jak mogliście mi coś takiego zrobić!