Rozdział 128 Świat bywa niebezpieczny

Wyruszyli w drogę. Przodem szedł Tomek powoli odnajdując drogę. Szli, jak nie oni, bardzo cicho, nie odzywając się do siebie wzajemnie. Gdy byli już blisko Tomek odwrócił się nakazując im zatrzymanie się. Poszedł sam, by po chwili powrócić. Odezwał się szeptem.

– Żaba śpi. Znalazłem dobrą kryjówkę dla nas. Chodźcie.

Przyjaciele usadowili się w miejscu znalezionym przez Tomka, aby przyjrzeć się postaci. Rzeczywiście było w niej coś znajomego. Nareszcie obudziła się i wstała. Ku zdumieniu przyjaciół żaba poruszała się inaczej niż oni. Przyczyną była jedna z tylnych łapek. Dostrzegli, że była nieruchoma. Żaba nie była tak wielka jak wydawało się to wcześniej przestraszonemu Tomkowi – tak naprawdę była niewiele większa od nich. Nagle jedna z żabek poruszyła się i zaszeleściła trawa. Spowodowało to nerwowe ruchy u żaby.

– Kim jesteś? Czego chcesz ode mnie?

Przyjaciele dostrzegli w jej ruchach elementy zdenerwowania i paniki. Postanowili szybko pokazać się jej. Jako pierwszy wyszedł Tomek.

– To tylko ja. Poznaliśmy się dzisiaj. Pomyślałem, że zechcesz poznać moich przyjaciół. Przyprowadziłem ich.

W ślad za nim wyszły pozostałe żabki. Uspokojona żaba przyjrzała się im.

– Dlaczego do mnie przyszliście? Mówiłem ci, żebyś sobie poszedł, nie chciałem, abyś wracał. – Mówiła niepewnym, przestraszonym głosem.

– Przepraszam, że postąpiłem wbrew twojej woli. Uznałem jednak, że jesteś bardzo nieszczęśliwy tutaj samotnie. Dlatego przyszliśmy, ale jeśli nie chcesz to pójdziemy sobie. – Uspokajająco powiedział Tomek.

Żaba przez chwilę milczała. Widać było, że podejmuje trudną dla siebie decyzję.

– Nie, zostańcie proszę. Chyba już zbyt długo byłem sam. Też kiedyś miałem przyjaciół i to było wspaniałe.

– Jak się nazywasz? – Zapytał Kuba.

Żaba spojrzała na każdą z żabek oddzielnie, jakby to co zaraz powie miało wywołać ich reakcję inną niż się spodziewają. I rzeczywiście tak było.

– Na imię mam Przemysław, ale przyjaciele mówili do mnie Przemek.

– Ty jesteś nasz Przemek? – Ucieszył się Damian, a gdy żaba nieśmiało potwierdziła mówił dalej. – Wiedzieliśmy, że jest w tobie coś znajomego.

– Przemek, nasz Przemek wrócił! – Cieszyły się pozostałe żabki.

Z radości skoczyły na niego. Jedna z nich nadepnęła na nieruchomą łapkę, co spowodowało, że Przemek syknął z bólu. Żabki odskoczyły na bok.

– Co ci jest? Co się stało? – Pytały ze zdumieniem.

– Pamiętacie jak poszedłem zobaczyć świat? – Żabki milcząco skinęły głowami. – Niewiele widziałem. Doszedłem do ludzkich gospodarstw, zwiedzałem je. Cieszyło mnie to, bo wszystko było inne niż u nas. Zaciekawiony nie zachowałem należnej ostrożności i miałem wypadek. Najechał na mnie wóz. Z trudem doszedłem do siebie, ale moja łapka – sami widzicie. Ledwo dowlokłem się tutaj i postanowiłem już tu zostać.