Rozdział 131 Przemek opowiada

Usadowili się wygodnie i Przemek rozpoczął swoje opowiadanie.

– Chęć zwiedzania świata zaszczepił mi wuj Ropusław. Opowiedział mi kiedyś o swoim przyjacielu Kajetanie, którego nazywał Kajtek.

– Nam też o nim opowiadał, ale dopiero niedawno. Nie wiedziałem, że też o nim słyszałeś.

– To przeze mnie przestał o nim opowiadać. Przestraszył się gdy postanowiłem ruszyć śladem Kajtka.

– Nam się zawsze wydawało, że zrobiłeś to z nudów.

– Powiedziałem wam tak na jego prośbę. Martwił się, że również zechcecie odejść z lasu jak ja i on. Martwił się o mnie i o was.

– Obawiał się, że zechcemy pójść razem z tobą? – Dociekał Kuba.

– Tak, wiedział, że mnie nie powstrzyma więc w pewnym momencie przestał próbować. Postanowił tylko nikomu więcej nie opowiadać o Kajtku.

– Jak tam jest? Wśród ludzi? – Grześ nie mógł doczekać się opowiadania Przemka. – Opowiedz proszę jak było, gdy odszedłeś.

– Na początku cieszyła mnie nowa przygoda. Z przyjemnością wędrowałem powoli przez las rozglądając się dookoła siebie. Nigdy wcześniej nie ruszałem się dalej niż na kilka metrów od stawu. Czułem się dumny, że podjąłem taką decyzję. – Przemek zamknął oczy i pogrążył się we wspomnieniach. Pierwszego dnia dotarłem tutaj na łąkę i postanowiłem odpocząć. Rano obudziło mnie przepiękne słońce. Jak pewnie pamiętacie – spojrzał na żabki – przy naszym stawie najczęściej drzewa zasłaniają słońce.

– Pamiętamy, Grześ też już o tym wie. Wczoraj odwiedziliśmy nasze rodzinne strony. Widzieliśmy się z wujem Ropusławem. – Odezwał się Damian.

– Co u niego słychać? Dawno go nie widziałem. – Zainteresował się Przemek ku niezadowoleniu Grzesia.

Tomek szybko zauważył minę węża i powiedział.

– Później ci opowiemy, kontynuuj proszę.

– Tak, już mówię dalej. – Uśmiechnął się Przemek. – Łąka bardzo mi się spodobała. Spędziłem tutaj kilka dni odpoczywając i zwiedzając każdy jej zakątek. Poznałem przy tym bardzo sympatyczną mrówkę – Monikę. Ciekawe co u niej słychać… – Zadumał się przez chwilę.

– Też ją znamy. – Ucieszył się Grześ. – Zaproszę ją tutaj, żebyście mogli sobie porozmawiać.

– Bardzo to miłe z twojej strony. Wreszcie po kilku dniach, gdy już poznałem każdy zakątek łąki ruszyłem dalej. Dotarłem do pięknego, ogromnego drzewa. Miało ono bardzo rozłożyste gałęzie, niektóre zwisały do samej ziemi. Znalazłem sobie miejsce pośród nich i obserwowałem, co jest dalej.