Nadleciały pszczółki i popatrzyły zdziwione na Grzesia. Wąż wpatrywał się jak urzeczony w miejsce, w którym pająk uniósł się do góry.
– Cześć Grzesiu. – Roześmiały się obie. – Żyjesz?
– Oooo, witajcie. – Ucieszył się. – Wołałem was, ponieważ chciałem opowiedzieć wam mój sen.
– Przepraszamy ciebie, byłyśmy daleko i nie usłyszałyśmy ciebie. Opowiadaj. – Powiedziała Ala.
Grześ po raz trzeci tego dnia opowiadał swój sen. Po wysłuchaniu pszczółki roześmiały się głośno i Iga powiedziała:
– Widzisz na jakie niebezpieczeństwa jesteśmy narażone latając po łące wśród kwiatów i krzewów.
– Wiem, na podobne jestem narażony pełzając po ziemi. Właśnie tak poznałem Monikę – wpadłem na nią szukając was. – Uśmiechnął się Grześ.
– Na co patrzyłeś, jak przyleciałyśmy? – Zapytała zaciekawiona Ala.
– Poznałem pająka, pana Marka. Nakrzyczał na mnie, że hałasuję i sfrunął, nie… spłynął do mnie z góry. Nie wiem nawet jak to określić. Unosił się w powietrzu, a przecież nie miał skrzydełek.
– Pająki wytwarzają taką specjalną nić. – Pośpieszyła z wyjaśnieniem Iga. – Z tej nici tkają sieć. Jest ona bardzo mocna i pająk może się na niej utrzymać spuszczając na ziemię. Później mogą również się na niej unieść do góry.
– To dlatego tak pojawił się znikąd. – Zrozumiał Grześ.
– Grzesiu, Grzegorz! – Rozległo się wołanie mamy.
Ala uśmiechnęła się i powiedziała:
– Mama, cię woła. Do zobaczenia Grzesiu.
– Do zobaczenia. Cieszę się, że mogłem się z wami spotkać. – Uśmiechnął się wąż na pożegnanie do pszczółek.