Rozdział 144 Węże nie latają

Grześ wraz z Przemkiem wyruszyli na spacer. Powoli wędrowali. Grześ nie zdając sobie z tego sprawy skierował się w stronę norki w której mieszka.

Po kilku metrach na prośbę Grzesia zatrzymali się aby chwilę odpocząć. Wąż widział zmęczenie w ruchach żabki, zdawał sobie jednak sprawę z tego, że duma nie pozwoli Przemkowi przyznać się do tego.

– Dziękuję ci za pomysł naszej wycieczki. – Zaczął Przemek. – Muszę ci się do czegoś przyznać. – Mówił dalej widząc, że wąż poruszył się niespokojnie. – Nie chciałem zamieszkać z przyjaciółmi ponieważ obawiałem się, że stanę się dla nich ciężarem. Uwierzyłem, że będzie inaczej dopiero gdy poznałem ciebie. Dziękuję ci za to.

Wąż milczał przez chwilę nie wiedząc, co powiedzieć.

– Wiem jak to zabrzmi ale rozumiem cię i dziękuję ci za te słowa. Trudno jest być innym od przyjaciół. Kiedyś, gdy poznałem pszczółki bardzo chciałem latać jak one. Nawet śniło mi się to. Długo trwało zanim zrozumiałem, że nigdy się tego nie nauczę, a jeszcze dłużej zanim się z tym pogodziłem.

Słowa te rozładowały nieco już zbyt poważną atmosferę. Przemek uśmiechnął się.

– Chciałbym zobaczyć jak latasz. Byłoby to bardzo ciekawe.

– O ile dobrze pamiętam, mój sen zakończył się bolesnym zderzeniem z gałęzią krzewu i upadkiem.

– Auć, to musiało boleć. – Na samą myśl Przemek skrzywił się.

– Tak. Ten sen nauczył mnie tego, że trzeba doceniać to, co się ma i nie zazdrościć innym.