Grześ był trochę rozczarowany. Tak bardzo marzył o lataniu i chociaż we śnie to marzenie się spełniało. Nie chciał wracać do rzeczywistości. Odwrócił głowę licząc na powrót do krainy snu. Usłyszał jednak przynaglające wołania żabek:
– Grzesiu! Grzesiu! Chodź do nas! Już po deszczu.
Wąż wreszcie wypełzł na łąkę i od razu zapadł się w błoto.
– Co to jest? – Spytał zaskoczony.
– Błoto, błoto. – Roześmiał się Tomek skacząc i rozpryskując wszystko wokół siebie.
Grześ skrzywił się niezadowolony.
– Przestań proszę. – Powiedział.
Bawiący się roześmiany Tomek nie usłyszał słów Grzesia. W dodatku w tym momencie ochlapał go mocniej.
– Przestań wreszcie! – Tym razem Grześ krzyknął dając upust zgromadzonej złości.
Zaskoczony Tomek zastygł w milczeniu, a pozostałe żabki spojrzały na niego zdumione. Nigdy dotąd nie widziały, aby miał zły humor lub krzyczał.
– Prosiłem, przestań na mnie chlapać. Dlaczego tego nie zrobiłeś? – Grześ powoli się uspokajał.
– Przepraszam Grzesiu, nie wiedziałem, że nie lubisz błota. – Odpowiedział Tomek ze spuszczoną głową.
– Nie lubię! Mam do tego prawo! Nie podoba mi się ono! – Złość wróciła.
– Grzesiu, spokojnie. – Wtrącił się Damian. – Tomek już cię przeprosił, więcej tego nie zrobi.
– Przepraszam. Miałem taki miły sen. Spełniało się moje marzenie, a wy mnie obudziliście, w dodatku to błoto… – Grześ wydawał się być smutny. – Wiem, nie powinienem był krzyczeć, ale sami rozumiecie. Wybaczysz mi Tomku?
– Oczywiście. – Odparł radośnie Tomek. – Opowiedz nam lepiej co to za sen ci się przyśnił.
Rozsiedli się wygodnie i Grześ zaczął opowiadać.
– Marzy ci się latanie. – Powiedział Kuba gdy wąż skończył – To już twój kolejny sen o lataniu.
– Oj, tak. – Westchnął Grześ. – Wiem, nigdy się nie spełni, ale zawsze warto marzyć.
Nagle ich uwagę przyciągnął jakiś hałas i zamieszanie w pobliżu.
– Auć! Nie bij mnie! – Usłyszeli czyjś krzyk.
– To ty mnie nie bij! – Ktoś odpowiedział.