Rozdział 21 Motyle

Grześ obudził się wcześnie rano, rozejrzał wokoło. Mamusia i tatuś jeszcze spali. Po cichu wysunął się z łóżeczka i wyjrzał na zewnątrz. Nie mógł się doczekać chwili, kiedy wyjdzie posłuchać kolejnej opowieści jeża Pankracego. Rozglądnął się zaciekawiony na zewnątrz, gdy usłyszał nawoływanie mamy:

– Grzesiu, Grzesiu, gdzie jesteś?

– Już idę mamo, patrzyłem na łąkę. – Powiedział Grześ grzecznie wracając.

– Tu jesteś. – Uśmiechnęła się mama. – Już nie możesz się doczekać spotkania z przyjaciółmi?

– Tak, jestem bardzo ciekawy co nam opowie jeż Pankracy. – Rozmarzył się Grześ. – Mogę już iść na łąkę?

– Tak, tylko pamiętaj…

– Wiem mamo. – Przerwał niecierpliwie. – Mam być ostrożny i rozglądać się wokoło.

– Tak, kochanie. – Uśmiechnęła się mama. – Masz być ostrożny i niedługo wrócić.

– Dziękuję mamo.

Pamiętając o przestrogach mamy, jak zwykle ostrożnie rozejrzał się wokół wypełzając z norki. Nagle usłyszał śmiech nad głową i rozpoznał głosy Igi i Ali.

– Witaj Grzesiu. – Powiedziały równocześnie.

– Dokąd się wybierasz? – Zapytała Ala.

– Szukam jeża Pankracego, wczoraj opowiadał mnie i Mańkowi o jeżach. – Odpowiedział wąż.

– Kim jest Maniek? – Zapytała Iga.

– Maniek jest żabką, zaprowadził mnie do pana Pankracego. Chodźcie dzisiaj ze mną posłuchać co nam opowie jeż Pankracy.

– Chętnie posłuchamy, jeż Pankracy jest słynny ze swoich opowieści. – Odezwała się Ala.

Zwierzątka zgodnie podążyły w stronę ulubionego miejsca jeża. Grześ miał nadzieję, że gdzieś po drodze spotkają Mańka, żabkę którą polubił dzień wcześniej. W drodze opowiadał przyjaciółkom o żabkach i wcześniejszym spotkaniu z jeżem. Nagle usłyszeli radosne kumkanie w pobliżu i Grześ rozpoznał Mańka.

– Dokąd się wybieracie? – Zapytał Maniek. – Cześć, Mariusz jestem, ale mówcie na mnie Maniek, jak wszyscy. – Grzecznie przedstawił się pszczółkom.

– Witaj. – Z uśmiechem przywitały się pszczółki.

– Do jeża Pankracego. – Odpowiedział wąż. – Wybierzesz się z nami?

– Z przyjemnością. – Ucieszył się Maniek.

Nagle dobiegł ich szum traw i spośród roślin wynurzył się pyszczek jeża.

– Oooo, witajcie. – Odezwał się do zaskoczonych zwierzątek Pankracy. – Dokąd zmierzacie?

– Właśnie pana szukamy. – Powiedział wąż. – Przyszliśmy posłuchać pana opowiadań.

– Miło mi to słyszeć. Przedstawisz mi pszczółki, Grzesiu?

– Tak, oczywiście. – Zawstydził się Grześ. – To Ala a to Iga. Usiądźmy wygodnie wszyscy.

– O czym chcielibyście posłuchać?

– Cokolwiek zechce nam pan opowiedzieć. – Powiedział Maniek.

– Kiedyś, dawno temu, kiedy byłem jeszcze malutkim jeżykiem wybrałem się na długi spacer. Byłem tak samo ciekaw świata jak teraz ty, Grzesiu. – Uśmiechnął się do węża. – Spacerowałem dość długo, aż znalazłem się w nieznanej sobie okolicy. Na początku przestraszyłem się i chciałem wrócić do domu, ale ciekawość zwyciężyła. Rozejrzałem się wokół i zobaczyłem coś, czego wcześniej nie widziałem. Z kwiatka o różowych płatkach wystawało coś granatowego. Patrzyłem długo aż spomiędzy płatków wysunęło się piękne stworzenie o ciemnoniebieskich skrzydełkach. Popatrzyło na mnie i odleciało. Po chwili wróciło, lecz nie samo. Otoczyło mnie dużo różnokolorowych podobnych stworzonek. Latały nade mną i patrzyły na mnie a ja na nie. Miały skrzydełka we wszystkich kolorach tęczy. Po chwili odleciały.

– Kim one były? – Zapytał zasłuchany Grześ.

– Nie domyślacie się? – Zapytał jeż.

– Tak, ja wiem. – Odpowiedziała Ala. – A ty, Iga?

– Ja też. – Uśmiechnęła się jej siostra.

– To powiedzcie Grzesiowi, widać że bardzo go to ciekawi. – Rzekł Pankracy.

– To motyle. – Wyrwał się Maniek przed pszczółkami.