Rozdział 22 Nocna wyprawa

– Mamusiu, tatusiu! – Wołał już od progu Grześ. – Byliśmy dzisiaj u pana Pankracego i opowiadał nam o pięknych, kolorowych motylach. Mają skrzydełka w różnych kolorach, każdy jest inny.

– Z kim byłeś w odwiedzinach u jeża? – Zapytał tata.

– Z pszczółkami Ala i Igą, był też Maniek, żabka. – Odpowiedział wężyk.

– Masz coraz większe grono przyjaciół. – Mama była dumna z synka.

– Tak, ale dzisiaj nie spotkaliśmy Moniki. Szkoda, że ominęła ją opowieść pana Pankracego. – Posmutniał Grześ.

– Opowiedzcie mi coś więcej o motylach. – Poprosił po chwili.

– Wiesz, że pszczółki i mrówki pracują i bawią się w dzień a odpoczywają nocą. – Zaczął tatuś. – Wśród motyli są takie gatunki, które żyją nocą. Mają mniej kolorów na skrzydełkach niż te które są aktywne w ciągu dnia. Motyle żyjące nocą nazywane są inaczej ćmami.

– Mogę je zobaczyć? – Zaciekawił się wężyk.

– Tak. – Uśmiechnął się tata. – Pójdziemy dzisiaj na małą wycieczkę jak zapadnie zmrok. Połóż się teraz trochę odpocząć, a wieczorem wyjdziemy na spacer.

– Dobrze tatusiu. – Ucieszył się Grześ. – Już idę spać.

Wężyk grzecznie ułożył się spać. Po kilku minutach, jak mu się wydawało podpełzł do niego tatuś i odezwał się:

– Grzesiu, Grzesiu, wstawaj.

– Już? – Zdziwił się wąż. – Tak szybko?

– Już zapadł zmrok, chodźmy na wspólny spacer. – Powiedział tatuś.

Wypełzli razem z norki. Grześ rozglądał się ciekawie. Łąka w ciemności wyglądała inaczej, była wprawdzie oświetlona ale jakoś inaczej. Popatrzył na niebo – zamiast oślepiającego, grzejącego słońca było coś innego – jakaś srebrna kula.

– Co to jest? – Zapytał tatę.

– To jest księżyc, o którym ci opowiadaliśmy. Popatrz na niebie są też gwiazdy, te jasne punkciki.

– Piękne są. – Rozmarzył się wąż.

Rozejrzał się dookoła. Wcześniej wydawało mu się, że nocą na łące jest cicho, myślał, że wszyscy śpią a tymczasem łąka była wypełniona cichymi dźwiękami dobiegającymi z różnych stron. Nagle nad głową przefrunęło dziwne stworzenie, podobne do pszczółek, ale owłosione i z większymi skrzydełkami.

– Co to jest? – Zapytał tatusia.

– To właśnie jest ćma. – Odpowiedział.

– Więc tak one wyglądają. – Uśmiechnął się. – Dlaczego mają takie dziwne coś na ciele?

– To nazywa się owłosienie, jest ono potrzebne ćmom, żeby było im ciepło. – Wyjaśnił tatuś.

– Księżyc nie daje ciepła tak jak słońce dlatego też ćmy potrzebują coś co zabezpieczy je przed zimnem.

Nagle to samo stworzenie przefrunęło nad nimi jeszcze bliżej i zatrzymało się obok.

– Cześć. Nie jesteś za mały na spacery o tej porze. – Zwróciło się do Grzesia.

– Dzień dobry a właściwie… – Zawahał się i spojrzał na tatę.

– O tej porze mówi się dobry wieczór. – Podpowiedział tata.

– Dobry wieczór. – Uśmiechnął się Grześ. – Jestem Grześ i wybrałem się z tatą na nocną wycieczkę, żeby zobaczyć jak wyglądają ćmy.

– To dobrze trafiłeś. – Odpowiedział przybyły. – Jestem ćmą i mam na imię Eryk.

– Więc tak wyglądają ćmy. – Ucieszył się wąż.

– Mogę ci się przyjrzeć? – Po chwili zapytał nieśmiało. 

– Oczywiście. Dlaczego nie ma pan tak ładnie kolorowych skrzydełek jak motylki, które latają w dzień. – Zapytał zaciekawiony Grześ.

– Ćmy mają skrzydełka w kolorach brązowych, szarych, często z elementami czarnymi lub białymi. Popatrz mam na skrzydełkach różne wzory, żeby łatwiej byłoby mi ukryć się w ciemnościach nocy.

W tym momencie tatuś patrząc na usypiającego prawie Grzesia powiedział:

– Grzesiu, widzę, że jesteś zmęczony dzisiejszymi przeżyciami, wrócimy już do domu. Podziękuj grzecznie panu za rozmowę i pożegnaj się.

– Dziękuję panu. Dobranoc. – Powiedział wężyk i razem z tatą wrócili do norki, gdzie czekała na nich mamusia.