Rozdział 24 Opowiadanie żabek


– Teraz ja, teraz ja. – Wyrwał się Maniek.

– Tak, teraz kolej na twoją opowieść, czekamy na nią niecierpliwie. – Spokojnie powiedział jeż Pankracy.

– Witam wszystkich, ja i moi przyjaciele jesteśmy żabkami. – Rozpoczął Maniek z żartobliwym ukłonem. – Żabki mają zielony kolor jak my, albo mogą być brązowe. Mieszkamy nad wodą i nasze wesołe kumkanie często słychać z daleka. Lubimy bawić się i spędzać czas w towarzystwie innych żabek. Często wędrujemy w różne nowe miejsca. Chcemy bawić się i poznawać nowe otoczenie. Jak widzicie mamy dłuższe tylne łapki co ułatwia nam skakanie. Dzięki temu jest nam łatwiej poruszać się na większe odległości.

– Tak, często słyszymy wasze kumkanie w naszym ulu wieczorem. – Z uśmiechem odezwała się Ala.

– Dużo was jest? Tyle samo co pszczółek czy mrówek? – Jak zwykle ciekawy świata Grześ zaczął zadawać pytania.

– Dużo mniej. – Odpowiedział milczący dotąd Kuba. – Pszczółek jest bardzo dużo, czasem i kilka tysięcy w jednym ulu. Żabki lubią towarzystwo, ale nie ma nas aż tak dużo.

– Małe żabki wyglądają zupełnie inaczej niż my teraz. – Wtrącił się Damian. – Każdy z nas kiedyś był kijanką.

– Kto to jest kijanka?

– Kijanka jest dzieckiem żabki. Każda wygląda zupełnie inaczej niż dorosła żabka. Kijanki dorastają w wodzie. Wtedy jest nas dużo, czasem i kilkaset kijanek. Mówią wtedy na nas skrzek. – Uśmiechnął się Tomek.

– Skrzek? Jak wygląda skrzek? – Odezwała się Monika.

– Skrzek to takie zanurzone w wodzie galaretowate kule, w których mieszkają kijanki. To jest nasz pierwszy domek. – Wyjaśnił Maniek.

– Dziękuję wam drogie żabki za opowiadanie. – Odezwał się jeż Pankracy. – Dużo się dzisiaj dowiedzieliśmy, ale myślę, że chyba czas już kończyć miłe spotkanie. Jest już późno i Grześ musi wracać do domu, aby rodzice się nie niepokoili o synka.