Rozdział 38 Rozmowa z Mańkiem

Grzesiowi śniło się, że jest otoczony przez wiele biedronek, takich samych jak nowopoznana Kamila. Każda z nich wołała go po imieniu a ich głosy były dziwnie znajome. Nawoływania były coraz głośniejsze.

– Grzesiu, znaleźliśmy cię. – Ktoś nim energicznie potrząsnął.

Wąż otworzył oczy i okazało się, że obok niego stoi Maniek, a nad nimi lata pszczółka Iga.

– Narozrabiałeś. Twoi rodzice cię szukają od dłuższego czasu a wraz z nimi ja, Tomek, Kuba i Damian oraz pszczółki. – Odezwał się i zwrócił się do Igi. – Poleć proszę do rodziców Grzesia i powiedz im, że znalazłem go.

Pszczółka udała się w stronę łąki, a Maniek zwrócił się do węża.

– Grzesiek, co się stało? Czemu to zrobiłeś?

Grześ próbował się tłumaczyć.

– Bo ja… Ja sam nie wiem… Tak jakoś wyszło. Kamila zaproponowała spacer do lasu i…

– Hmm, Kamila zaproponowała. – Maniek zaczął śmiać się z kolegi. – Ładnie, ładnie… Jaka Kamila?

– Biedronka. Ma śliczne czerwone skrzydełka i takie czarne kropki na nich. – Grześ ożywił się na chwilę wspominając. – Tak ciekawie opowiadała, że…

– Zapomniałeś, że rodzice mogą się o ciebie martwić. Dlaczego nie powiedziałeś im dokąd i z kim idziesz?

– Właściwie sam nie wiem, Kamila zaproponowała spacer i wybraliśmy się. – Tłumaczył się Grześ koledze.

– No właśnie, gdzie ona jest.

– Nie wiem. – Posmutniał wąż. – Chyba się pogniewała, że zasnąłem i odleciała. Myślisz, że zechce jeszcze kiedyś ze mną porozmawiać?

– Nie wiem. Ja na twoim miejscu martwiłbym się jednak o coś innego.

– O co?

– O rodziców i to jak im się wytłumaczysz ze swojego zachowania.

–  Nawet nie pomyślałeś o nich. No tak, ale Kamila…

– Kamila, Kamila… Nagle z góry usłyszeli śmiech.

Spojrzeli obaj w kierunku z którego dochodził. Na kwiatku siedziała biedronka i śmiała się głośno.

– Kamila, jesteś. – Ucieszył się wąż. – Przepraszam, że zasnąłem, jak opowiadałaś. Porozmawiamy znowu?

– Nie wiem, Grzesiu. – Nadąsała się biedronka. – Nieładnie tak zasypiać w trakcie rozmowy. Zastanowię się nad tym.

Roześmiała się i odleciała.