Grzesiowi śniło się, że jest otoczony przez wiele biedronek, takich samych jak nowopoznana Kamila. Każda z nich wołała go po imieniu a ich głosy były dziwnie znajome. Nawoływania były coraz głośniejsze.
– Grzesiu, znaleźliśmy cię. – Ktoś nim energicznie potrząsnął.
Wąż otworzył oczy i okazało się, że obok niego stoi Maniek, a nad nimi lata pszczółka Iga.
– Narozrabiałeś. Twoi rodzice cię szukają od dłuższego czasu a wraz z nimi ja, Tomek, Kuba i Damian oraz pszczółki. – Odezwał się i zwrócił się do Igi. – Poleć proszę do rodziców Grzesia i powiedz im, że znalazłem go.
Pszczółka udała się w stronę łąki, a Maniek zwrócił się do węża.
– Grzesiek, co się stało? Czemu to zrobiłeś?
Grześ próbował się tłumaczyć.
– Bo ja… Ja sam nie wiem… Tak jakoś wyszło. Kamila zaproponowała spacer do lasu i…
– Hmm, Kamila zaproponowała. – Maniek zaczął śmiać się z kolegi. – Ładnie, ładnie… Jaka Kamila?
– Biedronka. Ma śliczne czerwone skrzydełka i takie czarne kropki na nich. – Grześ ożywił się na chwilę wspominając. – Tak ciekawie opowiadała, że…
– Zapomniałeś, że rodzice mogą się o ciebie martwić. Dlaczego nie powiedziałeś im dokąd i z kim idziesz?
– Właściwie sam nie wiem, Kamila zaproponowała spacer i wybraliśmy się. – Tłumaczył się Grześ koledze.
– No właśnie, gdzie ona jest.
– Nie wiem. – Posmutniał wąż. – Chyba się pogniewała, że zasnąłem i odleciała. Myślisz, że zechce jeszcze kiedyś ze mną porozmawiać?
– Nie wiem. Ja na twoim miejscu martwiłbym się jednak o coś innego.
– O co?
– O rodziców i to jak im się wytłumaczysz ze swojego zachowania.
– Nawet nie pomyślałeś o nich. No tak, ale Kamila…
– Kamila, Kamila… Nagle z góry usłyszeli śmiech.
Spojrzeli obaj w kierunku z którego dochodził. Na kwiatku siedziała biedronka i śmiała się głośno.
– Kamila, jesteś. – Ucieszył się wąż. – Przepraszam, że zasnąłem, jak opowiadałaś. Porozmawiamy znowu?
– Nie wiem, Grzesiu. – Nadąsała się biedronka. – Nieładnie tak zasypiać w trakcie rozmowy. Zastanowię się nad tym.
Roześmiała się i odleciała.