Rozdział 43 Marcin opowiada o dzięciołach

– Proponuję wrócić do tematu, który tak niefortunnie przerwała nam ta młoda osoba. – Rzekł dzięcioł, by przerwać chwilę ciszy, która zapanowała po jego ostatnich słowach.

– O tak, chętnie dowiem się czegoś więcej o dzięciołach. – Odparł wdzięczny za zmianę tematu Grześ. – Dlaczego stukał pan w drzewo?

– Dzięcioły w ten sposób szukają pożywienia lub wykuwają sobie dziuple. Popatrzcie, jaki mam silny dziób.

– To pan własnym dziobem wykuwa dziuplę w twardym drzewie? – Grześ spojrzał z niedowierzaniem i podziwem.

Marcin poczuł się mile doceniony reakcją węża.

– Tak, dzięcioły mają niezwykle silny dziób.

– I piękne kolorowe… futerko? – Niepewnie powiedział Grześ.

Ledwo padły te słowa a Grześ usłyszał śmiech Remika.

Marcin rozbawionym tonem powiedział:

– Ptaki, a co za tym idzie również dzięcioły nie mają futerka. To kolorowe coś nazywa się piórami.

– Po co ptakom pióra? – Drążył temat ciekawy wąż.

–  Och, pióra są bardzo ważne, te znajdujące się przy skórze chronią nas przed zimnem. Inne pozwalają nam latać. Zobacz jak pięknym upierzeniem obdarzyła mnie matka natura. – To mówiąc dzięcioł rozwinął skrzydła, by wąż i zając mogli podziwiać jego urodę.

– Piękne. – Westchnął Remik. – Pewnie dużo pan widział latając ponad łąką i lasem?

– Tak, lubię zwiedzać okolice. Opowie nam pan o tym?

– Z przyjemnością.

– Grzesiu, Grzesiu. – Zajączek trącił węża. – Ja niestety musze już wracać do rodziców.

– Ja również. – Smutno powiedział wąż. – Dziękujemy bardzo za rozmowę. Nie chcielibyśmy, żeby nasi rodzice się martwili.

– Jak najbardziej was rozumiem. Powiem więcej – niezmiernie podoba mi się wasza troska o to, by nie przysparzać rodzicom zmartwień. Na pewno będzie jeszcze niejedna okazja do wspólnej pogawędki. Zatem do zobaczenia. – Marcin zamachał skrzydłami i odleciał.