Rozdział 51 Gaja

Dzięcioł ciągnął swą opowieść dalej.

– Gaja była piękną, delikatną istotą o niewielkich rozmiarach. Tym bardziej jej stanowcze słowa mnie zaskoczyły. Ona widząc, że nic nie mówię powtórzyła już łagodniej. Nie można krzyczeć na kogoś tylko dlatego, że coś ci się nie podoba. Należy szanować siebie nawzajem w myśl zasady – oczekujesz szacunku od innych okaż im również szacunek. Nikt nie lubi gdy ktoś na niego krzyczy lub go lekceważy. Ja naprawdę przepraszam, nie chciałem ciebie urazić, tylko… Tu nie wiedząc co powiedzieć spuściłem smutno głowę. Było mi wstyd za samego siebie i poprzysiągłem sobie, że nigdy więcej tak się nie zachowam wobec żadnej innej istoty.

– I dotrzymał pan słowa? – Zapytał Maniek, gdy zapadła cisza.

– Tak, jestem dumny z siebie ponieważ jak dotąd dotrzymałem słowa. Za każdym razem, gdy mam ochotę krzyknąć staje mi przed oczyma widok rozgniewanej maleńkiej ważki o imieniu Gaja. – Odpowiedział z uśmiechem Marcin.

– Co było dalej? – Odezwał się nieśmiało ciekawy Grześ.

– Gaja przyjęła moje przeprosiny. Zapytałem kim jest. Nigdy wcześniej przecież nie widziałem ważki. Odpowiedziała: Jestem ważką a na imię mam Gaja. Jakie piękne imię. Podoba ci się? Naprawdę? – Ucieszyła się. Tak. Piękne jest i ty jesteś piękna. Nie mogę oderwać wzroku od twych skrzydełek, tak cudownie skrzą się w słońcu. – Odezwał się we mnie poeta.

– Jak wyglądała? – Przerwał Kuba.

– Ważki mają duże oczy, szczupłe ciało na które składa się krótki tułów i długi odwłok. Mają po dwie pary cieniutkich skrzydełek i długie smukłe nogi.

– W jakim kolorze są skrzydełka? – Tym razem zaciekawił się Damian.

– Ważki mają skrzydełka w różnych kolorach. I to właśnie one sprawiają, że są takie ładne.

Nagle nieśmiało odezwał się Maniek.

– Ja bardzo przepraszam, że przerywam naszą bardzo miłą pogawędkę. Na Grzesia i Remika już czas.

– Tak, masz rację. – Zreflektował się Marcin. – Nie chcemy, by ich rodzice się martwili.