Rozdział 52 Mucha Sebastian


Rano mama zapytała Grzesia:

– Co słychać u jeża Pankracego?

Wąż zaczął się zastanawiać.

– Dawno go nie widziałem. – Odpowiedział po chwili.

– To może wybierzesz się dzisiaj do niego w odwiedziny? – Tata  podsunął pomysł.

– Z przyjemnością go odwiedzę. Ciekawe co takiego dzisiaj nam opowie.

– Nam? – Zapytała mama z drżeniem serca.

– Mam nadzieję, że żabki wybiorą się razem ze mną. – Radośnie odrzekł Grześ.

Mama nic nie powiedziała, ale odetchnęła z ulgą.

Grześ wyszedł na łąkę i nagle nad głową usłyszał bzyczenie. Było ono podobne do dźwięków jakie wydają pszczółki, ale głośniejsze. Spojrzał do góry i zobaczył latające nad nim całe czarne zwierzątko.

– Kim jesteś? – Zapytał grzecznie.

– Jak to nie wiesz kim jestem?!? Wszyscy mnie tu znają. Mam na imię Sebastian i jestem muchą. – Odparł pogardliwie.

– To ja już też cię znam w takim razie. – Uśmiechnął się Grześ.

– Tak, już też mnie znasz i co w związku z tym? – Zapytał niegrzecznie.

– Wybacz, nigdy wcześniej nie widziałem muchy. Opowiesz mi coś o muchach?

– Nie mam na to ochoty. Jaka mucha jest każdy widzi i co tu opowiadać? – Powiedział Sebastian i machnąwszy skrzydełkami odleciał.

Wąż ruszył w dalszą drogę w poszukiwaniu żabek i jeża. Zdziwiony, że nikogo po drodze nie spotkał Grześ dotarł aż nad strumyk. Tam leżały w słoneczku wszystkie cztery żabki. Już zaczął zastanawiać się czy wszystko dobrze, gdy nagle Damian głośno zachrapał. W tym momencie wąż nie wytrzymał i zaczął się głośno śmiać. Kuba zerwał się na nogi.

– Co się dzieje?

Grześ widząc jego reakcję śmiał się coraz głośniej.

– Ach, to ty. – Ucieszył się Kuba. – Ładnie to tak śmiać się z kolegów? – Zapytał z uśmiechem.

– Ładnie, ładnie. – Odpowiedział wąż. – Nie mogłem się powstrzymać jak Damian zaczął chrapać.

– No tak, on to potrafi. Czasem aż ciężko zasnąć, jeśli on już śpi. – Szturchnął pozostałe żabki. – Śpiochy wstajemy, mamy gościa.