Rozdział 53 Rozmowa przy strumyku

– Cześć Grzesiu. – Przywitał się zaspany Maniek. – Cóż cię do nas sprowadza?

– Piękne słońce i chęć odwiedzin u jeża Pankracego. Wybierzecie się wraz ze mną?

– Z przyjemnością. – Zakumkał Tomek. – Poczekaj proszę tylko chwilę, czas na poranną kąpiel.

Mówiąc to wskoczył do strumyka, a w ślad za nim pozostałe żabki. Pluskały się przez chwilę, po czym wyskoczyły. Otrzepały się z wody wprost na Grzesia, który czekał na nich na brzegu. Wąż roześmiał się i powiedział:

– Gotowi? Chodźmy w takim razie do pana Pankracego.

I w tym momencie z trawy wyszedł jeż.

– Czy ktoś wspomniał moje imię? – Zapytał. Tak. – Ucieszył się Grześ. – Właśnie wybieraliśmy się do pana w odwiedziny.

– To miło z waszej strony. Ja postanowiłem natomiast ochłodzić się nad strumykiem. Proponuję byśmy tutaj usiedli i porozmawiali. Co wy na to?

– Jak najbardziej zgadzamy się. – Odpowiedział Kuba w imieniu wszystkich.

Pankracy wybrał wygodne miejsce i ułożył się. Następnie zapytał:

– O czym chcielibyście dzisiaj porozmawiać?

– Spotkałem dzisiaj muchę o imieniu Sebastian. – Wyrwał się Grześ. – Był bardzo niegrzeczny. Sebastian?

– Tak, to bardzo w jego stylu. – Uśmiechnął się Pankracy. – Musisz wiedzieć Grzesiu, że nie zawsze wszyscy są mili i sympatyczni. Na świecie jest również miejsce dla takich naburmuszonych stworzeń jak Sebastian.

–  Zawsze jest taki niemiły?

– Nie zawsze, ale przeważnie. Taką wybrał dla siebie pozę i trzyma się tego z zadziwiającą konsekwencją. – Wyjaśnił jeż.

– Pozę?

– Tak. Postanowił sobie kiedyś, że jeśli będzie niemiły dla innych to wszyscy zostawią go w spokoju. Wiernie się tego trzyma, chociaż ciąży mu to chyba coraz bardziej.

– Skąd pan to wie? – Spytał Maniek.

– Widuję go czasem, jak siedzi smutny pod krzaczkiem. Czuje się bardzo samotny. Chciałem kiedyś z nim porozmawiać, ale zbył mnie w bardzo niegrzeczny sposób. Odniosłem wrażenie, że płakał wówczas.

– To on naprawdę nie jest taki?

– Podejrzewam, że tak bardzo przyzwyczaił się do tej roli, iż już nie wie jaki jest naprawdę. Nikt nie wie, jaki jest ten prawdziwy Sebastian, a teraz to już on sam się chyba w tym pogubił.

– I dlatego zawsze warto być sobą, w każdej sytuacji. – Powiedział Grześ.

– Tak, masz rację. Warto być sobą, chociaż to czasami niełatwe. Niekiedy prościej jest przybrać jakąś pozę niż mówić o swych prawdziwych uczuciach.

– Czasami to rzeczywiście łatwiejsze. Schować się i udawać, że na przykład śpię. Wtedy nikt nie pyta co się dzieje. – Powiedział zamyślony Grześ wspominając pewną sytuację.

– Masz rację Grzesiu. – Przyznał jeż i uśmiechnął się. – Tylko poruszyłeś zupełnie inny temat. Tego o czym mówisz – odrobiny samotności potrzebuje każdy i nie ma w tym nic złego. Każdy ma potrzebę wsłuchania się w siebie i swoje potrzeby.

– Już rozumiem, odrobina samotności, chęć odgrodzenia się od świata jest dobra byle nie za często. – Uśmiechnął się Maniek. – Złe jest natomiast tworzenie wokół siebie takiej otoczki niegrzeczności, tak, by nikt nie chciał się do mnie odzywać. Pokazywanie światu innego siebie niż się jest naprawdę nazywa się pozą czy też nakładaniem maski. To jest niedobre, gdyż w którymś momencie możemy zapomnieć kim jesteśmy.

– Nie chciałbym zapomnieć tego, jaki jestem naprawdę. – Westchnął Grześ.

– Ja też. – Powiedział Tomek.

– Nie martwcie się obaj. W razie czego przypomnimy wam. Od tego są przyjaciele. – Roześmiał się Damian.

– Tak, na takich kolegów jak wy można zawsze liczyć. Szczególnie jeśli chodzi o oblanie kogoś zimną wodą. – Odpowiedział Grześ.

– Aaaa, to szczególnie. – Roześmiał się Maniek.