Rozdział 59 Promienie słoneczka

– Witajcie.

Zebrani usłyszeli nad głową. Grześ spojrzał w górę i uśmiechnął się.

– Nad nimi latały Iga z Alą.Cześć. Dołączycie do nas? Z przyjemnością. – Odpowiedziała Ala.

– Znacie Selene?

– Tak, często się widujemy. Przecież wspólnie fruwamy nad naszą łąką. – Powiedziała Iga sadowiąc się wraz z Alą obok Selene. – Widzę, że wykorzystujesz okazję i wystawiasz skrzydełka do słońca. – Zwróciła się do Selene.

– Tak. – Uśmiechnęła się w odpowiedzi. – Każda okazja jest dobra ku temu.

– Czy pszczółki też często zażywają kąpieli słonecznych? – Spytał Grześ.

– Z przyjemnością również wygrzewamy się na słoneczku jednak w naszym przypadku nie jest to koniecznością. – Wyjaśniła Ala. – Zresztą, kto nie lubi wygrzewać się na słoneczku.

– O tak, leżenie w promieniach słońca to sama przyjemność. – Rozmarzył się Damian.

– Pamiętajmy jednak, by z tym leżeniem w promieniach słońca nie przesadzić. – Powiedziała jak zwykle rozsądna mama Grzesia.

– Dlaczego? Przecież to takie przyjemne. – Zdziwił się Grześ.

– Ze słoneczkiem jak ze wszystkim trzeba mieć umiar. – Uśmiechnęła się mama. – Nadmiar promieni słonecznych sprawi, że będzie zbyt gorąco i ciało będzie potrzebowało ochłody.

– Przecież można wskoczyć do zimnego strumyka. Woda w nim bywa lodowata. Brrr… – Grześ otrząsnął się na samo wspomnienie.

– No właśnie nie powinno się. – Mama zaoponowała. – Możesz sobie zrobić krzywdę jeśli tak bardzo rozgrzany wskoczysz do zimnego strumyka. Najlepiej we wszystkim zachować umiar synku.

– Tak, Grzesiu. Twoja mama jest bardzo mądra i powinieneś jej słuchać. – Powiedziała Selene uśmiechając się. – Umiar jest niezwykle istotny. I chociaż motylki potrzebują dużo kąpieli słonecznych by zachować skrzydełka w dobrej formie my również stosujemy się do słów twojej mamy.