Rano wąż jeszcze smacznie spał, gdy przez sen usłyszał nawoływanie kolegów.
– Grzesiu! Grzesiu!
Zerwał się i szybko wypełzł na zewnątrz mając nadzieję, że rodzice się nie obudzą. Po głosach poznał żabki.
– Cześć. – Powiedział ziewając. – Co tu robicie tak wcześnie.
– Mamy dla ciebie niespodziankę. – W imieniu żabek rozpoczął Damian. – Zabieramy cię dzisiaj do lasu, aby pokazać nasze ulubione miejsca. Kiedyś często tam bywaliśmy.
– Grzesiu, z kim rozmawiasz? – Zaspana mama wysunęła się z norki.
– Dzień dobry pani! – Przyjaciele przywitali się chórkiem.
– Chcemy zabrać Grześka do lasu i pokazać mu kilka miejsc. Czy możemy? – Zapytał Tomasz.
– Oczywiście. Powiedzcie mi tylko proszę, dlaczego tak wcześnie nas obudziliście?
– To wyprawa na cały dzień. Proszę się nie obawiać, oddamy go w całości. – Usprawiedliwiał się Maniek.
– Nie boję się, wiem, że jesteście rozsądni i zaopiekujecie się nim w razie potrzeby.
– Mamo, jestem już duży i sam mogę się sobą zaopiekować. – Zaprotestował wąż.
Słysząc te słowa żabki delikatnie się uśmiechnęły.
– Tak, wiem kochanie. Jesteś już duży, nie zaprzeczam temu. Dodałam przecież – w razie potrzeby. Czasem mogą się przydarzyć różne sytuacje i wówczas dobrze jest mieć blisko kogoś, komu można zaufać.
– O tak. Zdecydowanie przyda Ci się nasza pomoc, szczególnie jak się zapatrzysz na ważki i wpadniesz do dziury. – Zarechotał Damian, a za nim pozostali.
– Na pewno. – Przytaknął Grzegorz. – Pod warunkiem oczywiście, że wcześniej to wy dla żartu nie wrzucicie mnie do tej dziury.
– Wiesz, że na przyjaciół zawsze możesz liczyć. – Teatralnie skłonił się Tomek.